wtorek, 26 lutego 2013

Sekty

Słowem wstępu, całkiem niedawno prezydent Oświęcimia współpracował z sektą Agon Shu, jej członkowie współorganizowali uroczystości w Auschwitz z okazji Dnia Pamięci - Modlitwy o Pokój na Świecie. O sekcie tej mówi się też, że jest po prostu nowym, kontrowersyjnym ruchem religijnym. W każdym razie prezydent Oświęcimia współpracę zawiesił, gdy dobrano mu się do skóry za te szemrane kontakty.



Wiemy wszyscy także o zamachach z 1995 roku na tokijskie metro, dokonanych przez sektę Aum Shinkryo (czyli Najwyższa Prawda).

Wiemy też, że sekta Shoko Asahary rozpyliła sarin, bezbarwny i bezwonny gaz bojowy, i że śmierć poniosło 12 osób, a 5000 zostało rannych.

W czerwcu 2012 tokijska policja złapała ostatniego ze sprawców ataku, 53 letniego już, Katsuyę Tanagashiego, podczas jego wizyty w barze manga.
Jednak Najwyższa Prawda ma się bardzo dobrze, i dość szybko wróciła do działalności.

Skazanie przywódców Aum Najwyższej Prawdy oraz ujawnione podczas procesów informacje, kompromitujące sektę, nie zahamowały jednak jej rozwoju. "Aum znów się rozrasta, a jej odrodzenie ilustruje budzącą wielki niepokój apatię w japońskim społeczeństwie i wskazuje na totalne osamotnienie, doświadczane przez wielu młodych ludzi", powiedział Taro Takimoto, szef stowarzyszenia "Kanareika", zajmującego się pomocą ofiarom sekty.
Po zamachu w metrze i aresztowaniu Shoko Asahary większość członków Aum odeszła z sekty. Wkrótce jednak wielu do niej wróciło. Okazało się bowiem, że nie mieli dokąd się udać, gdyż japońskie społeczeństwo nie stworzyło odpowiedniego systemu wsparcia dla tego rodzaju osób.

Aum rozpoczęła też werbunek nowych adeptów, głównie przez Internet oraz w ośrodkach akademickich. Większość jej sympatyków ma od 20 do 30 lat. Zdaniem policji, liczba aktywnych członków sekty wynosi około 2 tysięcy, natomiast kolejnych 6 tysięcy osób znajduje się pod jej dużym wpływem. Na czele organizacji stoi jeden z jej byłych liderów - Fumihiro Joyu, który w roku 2000 wyszedł z więzienia i dziś oficjalnie odżegnuje się od używania przemocy.
Aum, która zmieniła nazwę na Aleph, posiada w całej Japonii kilkanaście oficjalnych biur oraz ponad sto centrów medytacji. Poza tym dysponuje siecią sklepów sprzedających komputery po obniżonych cenach. Zyski z tego tytułu przynoszą sekcie kilka miliardów jenów każdego roku.

Socjologowie są zgodni, że sekta zaoferowała młodym Japończykom to, czego brakowało im w zmaterializowanym społeczeństwie - poczucie duchowej misji. Ostrzegają, że w przyszłości również mogą znaleźć się niebezpieczni prorocy, którzy znów oferując nadzieję, siać będą śmierć.
OK, teraz czas na to z czego słynie Japonia - z niebywałych osobliwości.

Pomówimy teraz o sekcie kobiecej :)



Każdy słyszał o starożytnych Amazonkach. Tymczasem dzisiaj w jednym z najnowocześniejszych państwa świata funkcjonuje grupa religijna złożona głównie z kobiet. I to równie wojowniczych - tokijska policja zorganizowała niedawno obławę na ich siedzibę.


Sekta nazywa się Kigenkai i powstała 35 lat temu. Jej wskazania oparte są na tradycyjnym japońskim shintoizmie - dużą rolę odgrywa w nim kult przyrody. Z jedną różnicą - znakomitą część wyznawców stanowią kobiety. Być może to doprowadziło do niedawnej tragedii. Jedna z czcicielek kultu została pobita na śmierć przez inne kobiety. Prawdopodobnie przyczyną było nieumiejętne wykonywanie rytualnych obrzędów.

Sytuacja stała się na tyle poważna, że tokijska policja otoczyła budynki sekty i aresztowała jej wyznawców. Oprócz przemocy fizycznej wojownicze Japonki mają też na koncie naciągactwo: sprzedają zwykłe rzeczne kamienie za równowartość kilku tysięcy zł jako "duchowe kamienie". Oferują również cudowne eliksiry rzekomo leczące raka. Prawdopodobnie zawierają one zwykłą wodę.
Co ciekawe, Kigenkai ma w Japonii status legalnej grupy wyznaniowej.

Jeśli ktoś jest zainteresowany współczesnymi japońskimi Amazonkami, daję link do artykułu gazety The Times (który jest of course in english xD)

http://www.religionnewsblog.com/19887/kigenkai-9


A ja już kończę tą krótką ale myślę, że ciekawą randkę z sektami w Japonii.

Przybliżyłem tylko kilka przykładów, ale sekt jest w kraju Kwitnącej Wiśni mnogo.

Od czasu do czasu słyszy się o jakichś ekscesach naśladowników m.in S. Asahary, ale trzeba się tym mocno interesować, żeby dowiedzieć się czegoś więcej.

Na koniec, w Japonii widać dużo ogromnych budynków, prawdziwe kolumbryny górujące nad okolicą, polskie Lichenie, Częstochowy czy inne Święte Lipki i spółka to przy nich pikuś.
Ci normalniejsi Japończycy zwykle unikają nawet patrzenia w ich stronę, bo nie chcą niepotrzebnych kłopotów.



~ gottsu

1 komentarz:

  1. Inaczej wyobrażałem sobie ten japoński czarny indywidualizm. Wydawało mi się, że indywidualiści spod znaku trygramów są duchowymi szarlatanami, wywrotowcami, czarnymi owcami, które starają się wywalić ten cały reżym materializmu do góry nogami. Myślałem, że są jowialni, rozmowni i wyrozumiali. A tu co czytam? Nie dość ,że maltretują młodych, to jeszcze zabierają im pieniądze i domy. Co to ma wspólnego z ruchem rewolucyjnym. Naśladują tylko zgniliznę, z którą niby walczą. Są drętwi jak scjentolodzy. Kto wie, czy rozwalenie Fukushimy to nie jest ich robota, a nie sił natury.

    OdpowiedzUsuń